Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Peio ze Szczecina. Od 1 stycznia 2013 roku przejechałem 17905.60 kilometrów, ze średnią prędkością 20.15 km/h.
Więcej o mnie.

Trochę wpisów z poprzednich lat można znaleźć tutaj.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Stronę odwiedziło

unikalnych gości.

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Peio.bikestats.pl
Pogoda w Polsce na stronę


Dane wyjazdu:
Dystans: 87.78 km
Temperatura: 2.0 C
Rower:Kross

Megality w Hammelstall.

Sobota, 2 lutego 2013 · dodano: 03.02.2013 | Komentarze 3

Choć pogoda na sobotę nie zapowiadała się rewelacyjnie to wycieczki ze szczecińskim RS nie mogłem sobie odmówić i w piątek zadeklarowałem swoje uczestnictwo. Rano w sobotę pogoda okazała się fatalna, deszcz, kałuże i silny wiatr. Wydawało się, że z wycieczki nici. Choć deszcz nie odpuszczał na miejscu spotkania stawili się prawie wszyscy chętni. Sześciu niepokonanych wyruszyło. :))

Po przyjeździe na granicę sporo czekaliśmy na Rowerzystkę i Ernira lecz się nie pojawili.
Granica polsko-niemiecka Bobolin-Schwennenz. © Peio


Nasze mustangi. © Peio


W drodze do Krackow daleko przed nami zauważyłem rower. W pierwszej chwili myślałem, że to jakaś Niemka gdzieś jedzie, ale coś mi nie pasowało hmm... Niemka i sakwa Crosso... nie to raczej niemożliwe. Okazało się, że to Rowerzystka, na początku deszcz ją trochę wystraszył ale się nie poddała i wyjechała nam na spotkanie. W Krackow miał też czekać goniący nas Ernir jednak awaria koła popsuła mu plany. Ostatecznie w dalszą drogę pojechaliśmy w siedmioosobowym składzie.
Krackow. © Peio


Ernir na linii. © Peio


Pandi na szlaku. © Peio


Peio & Monter © Peio


Megality były megalityczne!! ;)
Zrobiliśmy trochę pamiątkowych fotek, był popasik i.... czas wracać do domu
Megality w Hammelstall. © Peio


Skradziona fota © Peio


Jednak droga powrotna nie szczędziła nam niespodzianek. Parę kilometrów w błocie, ślepy skrót, lodowate wietrzysko, śnieg z deszczem, Misiacz samochodem w Löcknitz, kapcie w oponach, powrót w ciemności parę godzin później niż plan zakładał.
Atrakcji było sporo, będzie co wspominać, na szczęście wszyscy wrócili cali i mam nadzieję, że zdrowi.



Komentarze
TandemYogi
| 12:36 wtorek, 5 lutego 2013 | linkuj taaa... i zostawimy tam Montera :P
rowerzystka
| 18:55 niedziela, 3 lutego 2013 | linkuj Trzeba tam wrócić i zapalić znicze ;)
tunislawa
| 18:00 niedziela, 3 lutego 2013 | linkuj pozdrawiam wyczynowców !!!!!!!!!!!!!!!!!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa chwal
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]